Spacer pierwszy

Za chwilę ruszamy na pierwszy spacer. Jesteś gotowa/gotowy?

Jeśli tak, to ruszamy!

Stoisz właśnie u zbiegu ulicy Bartyckiej i ulic Figowej, Daktylowej i Cytrynowej. Nazwy ulic mogą kojarzyć się z egzotyką i ciepłymi krajami… I coś w tym jest! Spytasz dlaczego? Zaskoczę Cię. W tym miejscu mieszkali dorożkarze. Na dzisiejsze warunki to egzotyka. Uśmiechasz się. To tutaj o świcie, każdego dnia przygotowywano konie do drogi, karmiąc je i pojąc. To tutaj zaprzęgano je do wozów, powozów i dorożek, by ruszyć do Warszawy i wozić ludzi, towary całymi dniami, z jednego końca Warszawy na drugi. To tutaj konie wracały wieczorem, stukając jednostajnie kopytami. Znikały za drzwiami stajni, a ich właściciele za drzwiami swoich domów. Domów, za którymi rozpościerały się bezkresne łąki kolorowe latem, brązowo-rude  jesienią i skrzące się słońcem w śnieżnej bieli zimą.

Nieopodal, przy ulicy Siekierkowskiej, mieściła się kuźnia kowala Jaskółowskiego. W niewielkim budynku z czerwonej cegły, na rozgrzanym palenisku roztopiona stal zmieniała się sycząc, przy wtórze uderzeń młota w okucia, wędzidła i podkowy. To tutaj dzień w dzień cierpliwie stały konie czekając na wprawne ręce kowala. Potem już tylko jeden, drugi, trzeci hacel… jedno, drugie i kolejne kopyta… i można ruszać w drogę! Czujesz ten zapach palonego drewna? Słyszysz szum miecha kowalskiego? Widzisz jak z płynącej roztopionej czerwieni stali, kowal na przemian wykuwa i hartuje, nowe lśniące podkowy? Zobacz ten domek stoi tutaj do dnia dzisiejszego. Znowu uśmiechasz się. Czujesz tę atmosferę? Widzisz ciemną postać barczystego kowala, nawołujących dorożkarzy, patrzących na swe konie z niekłamaną szorstką czułością? Siekierkowskie klimaty

Chodźmy dalej w kierunku Wisły. Tym razem zapraszam na ulicę Rodzynkową. Tędy dojdziemy do wału  przeciwpowodziowego zwanego oficjalnie Wałem Zawadowskim. Zobacz ile nowych domów buduje się tutaj. Wspaniałe miejsce, zaciszne, zielone. Czy wiesz, że Siekierki były terenami zalewowymi? Wisła co roku wylewała tutaj regularnie, zatapiając nie tylko łąki, ale także podtapiając domostwa, nie mówiąc o grzęznących w błocie wozach po osie kół. W 1926 roku wzdłuż Wisły wybudowano wał przeciwpowodziowy, który chroni mieszkańców  Siekierek i ich dobra. Dzisiaj wijący się wzdłuż rzeki nasyp jest miejscem spacerów siekierkowskich rodzin. Poczekaj zanim wejdziemy na wał, zobacz tutaj u stóp wału jest pomnik upamiętniający walkę żołnierzy desantu  pierwszej armii wojska polskiego spieszącego z pomocą powstańcom warszawskim we wrześniu 1944 roku. Tak, II wojna nie ominęła tych terenów. Siekierki były dwukrotnie palone a żołnierze niemieccy 23 sierpnia 1944 roku wyprowadzili 126 mężczyzn na al. Szucha, gdzie 60 z nich zostało rozstrzelanych, a pozostali trafili do obozów. Tak, to był tragiczny czas, czas naznaczony strachem, niepewnością. Wojska niemieckie stacjonujące w tutejszej szkole, ćwiczący żołnierze na strzelnicy w forcie Augustówka, brak jedzenia, szerzące się choroby… ciężkie czasy. Dlatego dzisiaj mieszkańcy Siekierek często zapalają znicze przy tym pomniku, przychodzą tu z dziećmi i opowiadają im o powstaniu warszawskim, o trudnej wojennej rzeczywistości. A potem powoli w zadumie idą dalej nad Wisłę pospacerować, ciesząc się wolnością i możliwością życia w spokoju.

Proponuję, wejdźmy na wał. Obejrzyj się za siebie. Zobacz jaki niecodzienny widok. Spójrz na miasto z daleka. Wiesz jak pięknie jest tutaj o zmierzchu lub nocą? W wodach Wisły odbijają się wtedy setki kolorowych światełek neonów i okien warszawskich budynków i wieżowców. Do tego dodaj łańcuszki  srebrzystych latarń oświetlających Most Łazienkowski… Można stać i patrzeć w nieskończoność… Niezależnie czy w ciągu dnia czy wieczorem ta przestrzeń zachwyca i uspakaja. I zobacz ile tu jest zieleni. Ile drzew. Można iść i iść tą ścieżką… mając po prawej stronie Wisłę, a po lewej w dole siekierkowskie domy, domki i domostwa. Spójrz ile nowych domów tu stoi. Idąc wałem  doskonale widać jak wielu ludzi mieszka teraz na Siekierkach. O zobacz, a tam w głębi Siekierek widać rzędy nowych budynków. W ostatnich latach powstało tutaj kilka nowoczesnych osiedli. Architektura prosta, niska, zaledwie kilka kondygnacji, wysmakowana, utrzymana w bieli i szarościach, dużo szkła, lekkich konstrukcji metalowych. Jak przystało na nowe osiedla, tereny pełne zieleni. Tu i tam kolorowe place zabaw dla dzieci.

No ale idźmy dalej. Wał, którym idziemy ciągnie się kilometrami. Słyszysz śpiew ptaków w nadwiślańskich zaroślach? Czujesz jak lekki wietrzyk owiewa twarz? O, zobacz jak wesoło bawią się psy…. Prawda, że można odpocząć, złapać oddech, nacieszyć oczy zielenią…. Nie do wiary, że jesteśmy w Warszawie. A jednak, to Warszawa!

Właśnie dotarliśmy do miejsca gdzie na Wiśle swoje łodzie tzw. baty cumowali piaskarze. Tak, tak, nie tylko dorożkarze mieszkali na Siekierkach. Mieszkały tu również rodziny piaskarzy. Przy wydobywaniu piasku pracowały i kobiety i mężczyźni. Ciężko pracowali całe dnie spędzając na Wiśle. Zgięci w pól dźwigali piach w specjalnych wiadrach zwanych kosiorami. Żeby było im lżej i żeby czas szybciej płynął, często śpiewali i żartowali. Wiedzieli, że woda niesie ich głosy, wiedzieli, że słychać ich śmiech wokół. Był wśród nich Jan Piętka. Miał talent nie tylko do wyciągania piasku własnymi rękami, ale także do układania zgrabnych wierszyków, które potem śpiewał wspólnie z innymi. Zamknij na chwilę oczy. Przeczytam Ci jego wiersz. Jak myślisz jaka melodia pasowałaby do tych słów?

Jan Piętka – piaskarz i wałowy, mieszkaniec Siekierek. Wiersz powstał w 1957 roku.

Wiesz co, zostawmy piaskarzy na ich łodziach i zejdźmy z wału przeciwpowodziowego. Chodźmy ulicą Bananową i przejdźmy do zbiegu ulic Nadrzecznej i Koszykarskiej. Pokaże Ci coś ciekawego. Spójrz, mniej więcej w tym miejscu, znajdował się majątek Pana Wolskiego. Masz ochotę obejrzeć go? Tak? Świetnie! Zatem wyobraź sobie, że stoimy przed bramą. Otwieramy ją, aby móc wejść na podjazd prowadzący przez rozległy plac do dworu. Popatrz jakie piękne, wielkie dwa klony rosną przed wejściem. Ile bzów kwitnie pod oknami. Podejdźmy do dworu. Zauważ, że jego wygląd jest charakterystyczny dla tego regionu tzn. jest to dwór drewniany, rozłożysty po obu stronach na szerokość czterech okien. Poza tym jest jednopiętrowy i ma spadzisty dach, kryty gontem. Wejście usytuowano centralnie, a nad nim umieszczona została antresola. A też spójrz tam. Widzisz te domy połączone ze sobą, stojące w głębi placu? To stajnie, magazyny i warsztaty. A po przeciwległej stronie zbudowano piekarnię i odrobinę dalej mały domek fornala. Pewnie za dworem jest ogród i warzywniak. Ależ tu miło i jak niedaleko do Wisły. Wymarzone miejsce na wakacje.

Masz ochotę wejść do środka i zobaczyć jak wyglądał ten dwór wewnątrz? Świetnie! Zapukajmy… Proszę. Wchodzimy. Zobacz jak tu jest przytulnie. Troszkę trzeszczy podłoga. Jasne zasłony powiewają na  wietrze. Dobrze, że ktoś otworzył okna, przecież jest tak upalnie… O tu jest salon – jaki przestronny. Ile tu stoliczków, lamp, obrazów serwetek i bibelotów. A tam jest zapewne jadalnia z dużym stołem i 12 krzesłami i serwantka z zastawa stołową. Wygląda na to, że Pan Wolski miewa wielu gości. Tutaj kuchnia. Jaka imponująca kolekcja garnków i patelni wisi nad kuchnią. Ile przypraw i ziół. Jak smakowicie pachnie…. A ten pokój tutaj po prawej stronie wygląda jak małe biuro – może to biuro zarządcy lub administratora. Popatrz tu z kolei jest jakiś pokój z pustą szafą i starannie przygotowanym łóżkiem. Jest taki pusty. Wygląda na pokój gościnny. Myślę, że drugi pokój gościnny jest na antresoli nad wejściem… Czy wiesz, że niedaleko stąd, parę kroków za ogrodem znajduje się folwark, który tak jak dwór należał do majątku Pana Wolskiego. Ciekawy jesteś co się stało, że obecnie nie ma śladu ani po dworze ani po rozlicznych zabudowaniach gospodarczych, piekarni i po folwarku? Cały majątek spłonął 23 sierpnia 1944 roku. Ludzie mówią, że około 16-tej żołnierze niemieccy podłożyli ogień pod dwór i inne zabudowania, a potem poszli dalej palić kolejne okoliczne domostwa. Dworu nie zdołano ugasić, tak jak wielu innych podpalonych wtedy domów i gospodarstw. W tym sierpniowym dniu ogień strawił dobytek wielu siekierkowskich rodzin. Po letnim domu Pana Wolskiego, jakim był dwór nie został najmniejszy ślad. Wszystko spłonęło doszczętnie. Pamięta o nim dzisiaj już tylko Pan Jerzy Pruchnicki, który jako dziecko spędzał tutaj wakacje, ponieważ jego babcia była kucharką i mogła zabrać go na całe lato do siekierkowskiego dworu.  

Teraz na tych terenach są ogródki działkowe. Stoi tu mnóstwo małych domków otoczonych grządkami lub zatopionych w kwiatach i krzewach owocowych. Działkowcy spędzają tu wolny czas, korzystając z pięknej pogody, ciesząc się bliskością Wisły i możliwością odpoczynku w ciszy, z dala od zgiełku miasta.

Mam jeszcze jedną ciekawostkę dla Ciebie związaną z tym miejscem. Otóż ulica Bananowa, którą szliśmy zaraz po zejściu z wału przeciwpowodziowego stanowić miała granicę wielkiego kompleksu sportowego, który miał powstać częściowo na Siekierkach i po części na Augustówce. Właśnie pomiędzy ulicami Bananową i Korzenną Prezydent Warszawy Stefan Starzyński w 1938 roku przestawił plan Parku sportowego im. Marszałka Piłsudskiego. Miał to być wielki kompleks sportowy zbudowany z wielkim rozmachem wg. projektu architektoniczno-urbanistycznego inż. W. Shwarzenberg-Czernego, ze stadionem z krytymi trybunami usytuowanym przy ulicy Gwintowej, licznymi halami treningowymi, boiskami, pływalnią, kortami tenisowymi, torem regatowym zbudowanym na wybrzuszeniu łuku wiślanego i profesjonalną „mariną”, przystaniami klubowymi i portami regularnej żeglugi śródlądowej. Zaskakujące prawda? Gdyby II wojna światowa nie pokrzyżowała tych planów i Park sportowy zostałby wybudowany w tym miejscu, Siekierki nie kojarzyłyby się nam z łąkami, ogródkami działkowymi i terenami spacerowymi a ze sportami wodnymi na szeroką skalę. To dopiero byłby tutaj ruch! Można sobie spróbować wyobrazić ilu ludzi codziennie przyjeżdżałoby na Siekierki, aby trenować, grać, pływać, wiosłować i żeglować…. Oj działoby się tutaj, oj działo!

Nasz pierwszy spacer dobiegł końca. Pora odpocząć. Poukładać sobie w myślach siekierkowskie miejsca i ich historie.

Zapraszam na kolejny spacer wkrótce!