ANTONINA i FRANCISZEK TUMILEWICZOWIE
Na podstawie wspomnień Józefy Warchoł
Antonina
Antonina pochodziła z rodziny Adamczyków. Miała trzy siostry i dwóch braci, a Franciszek przyszedł na Siekierki z Warszawy, czyli „z miasta”. Posiadali duże gospodarstwo przy skrzyżowaniu Polskiej i Antoniewskiej. 15 krów, pięć koni. Zatrudniali ludzi do pomocy. – Świnie trudno było zliczyć, ziemi też mieliśmy dużo – mówi pani Józefa. Pierwsze straty ponieśli w 1939 roku, gdy w kampanii wrześniowej zginął im syn i podczas ataków żołnierzy niemieckich spłonął cały dach domu – Pamiętam , miałam 12 lat, wyszliśmy na podwórko i patrzyliśmy na ogień – wspomina pani Józefa. Dla Tumielewiczów, podobnie jak dla reszty mieszkańców, czas okupacji był stosunkowo spokojny.
23 sierpnia 1944 roku
23 sierpnia 1944 zgodnie z rozkazem Franciszek Tumielewicz stawił się na placu szkolnym, a potem został zabrany przez Niemców w kierunku wału. Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało. Prawdopodobnie, tak jak reszta siekierkowskich mężczyzn, został rozstrzelany w alei Szucha. Po powrocie z wysiedlania Antonina powoli zaczęła odbudowywać dom przy Antoniewskiej.