Powodzie

SIEKIERKI BYŁY REGULARNIE ZALEWANE

Powodzie nawiedzały Warszawę, a tym samym Siekierki, regularnie. Kilka razy do roku, wraz z wiosennymi roztopami i jesiennymi deszczami, ale też latem wody Wisły wdzierały się na tereny Siekierek, zalewając domostwa, łąki, pola, sady i ogródki owocowo-warzywne.

Nie było reguły jedne powodzie niosły ze sobą mniejsze, inne większe straty i zniszczenia. Ale powodzie, które miały miejsce w latach 1813, 1839, 1844, 1884, 1887 i 1923 były katastrofalne w swoich skutkach.

Jak pisał Franciszek Galiński w “Gawędach Warszawskich”, w XIX wieku za najgorsze uważano powodzie, które następowały pod koniec zimy, gdy na rzekach puszczały lody, a na polach i w górach topiły się śniegi. Nazywano je „marcówkami”. Za równie groźne uchodziły tzw. „jakubówki” z końca lipca. Galiński przekonywał, że mniej obawiano się powodzi „świętojańskich”.

W latach 1813 i 1839 przez blisko dwa tygodnie miejscowości wzdłuż Wisły niszczone były przez jakubówki. Zrywały one mosty łyżwowe, porywały chałupy i spore budynki z drewna.

W 1884 roku fala kulminacyjna powodzi świętojańskiej na Wiśle przeszła przez Warszawę 23 czerwca. Woda zalała Wilanów, dotarła do tarasu pałacowego. Pod wodą znalazły się park w Morysinie, Augustówka, Zawady, Siekierki i wieś Czerniaków.

Woda unosiła przedmioty znoszone z góry rzeki. Oto płynie jakaś chałupka z wywróconym kominem. Po chwili ukazuje się krypa napełniona sprzętami domowymi. Są tam i psy. Brakuje ludzi, którzy musieli to przecież ułożyć. Ten brak nasuwa myśl, że ludzie owi, ratując dobytek, a nawet czworonożnego przyjaciela, sami nie zdążyli się ocalić i albo walczą jeszcze z bliską śmiercią, albo też już zginęli w mętnych falach wzburzonego żywiołu” – pisał Franciszek Galiński.

Dziennikarz “Kuriera Warszawskiego” stojący na moście Kierbedzia dostrzegł spływający z Wisłą słomiany dach chałupy, na którym trzymało się kilka beczących żałośnie owiec. “W pobliżu mostu kolejowego spostrzeżono konia w uprzęży płynącego wraz z wozem. Biedne zwierzę udało się przyciągnąć do brzegu. Wprost Tamki płynął drugi koń, a obok miotane wściekłą falą szczątki tratew, krzaki, belki drzewa i stogi siana” – czytamy w jego relacji.

„W Wilanowie park całkowicie został zalany i woda dosięga tarasu pałacowego. Mieszkańcy zalanych wsi Gocławia, Gocławka, Siekierek obozują pod gołem niebem w trwodze i oczekiwaniu. Wszyscy drżą z zimna i braku ciepłej strawy. […] Wjazd dorożką na Czerniakowską absolutnie był niemożliwy.”

W XX wieku powodzie stały się już mniej groźne, ponieważ systematycznie usypywano wały przeciwpowodziowe wzdłuż Wisły po obydwóch jej brzegach.

Na Siekierkach usypywano wał w latach 1925 – 1926. Jego usypanie raz na zawsze zahamowało wdzieranie się wód Wisły na tereny Siekierek. Nareszcie mieszkańcy tych stron mogli przestać obawiać wiosennych roztopów, jesiennych deszczy i letnich burz z ulewami.

Źródła:

Słynne warszawskie powodzie. Wisłą płynęły domy i konie, Jerzy S. Majewski, 15 czerwca 2013, wyborcza.pl

Powódź w Warszawie,  e-kartka z Warszawy, 23 czerwca 1884, http://ekartkazwarszawy.pl/kartka/powodz-w-warszawie/ na podstawie Kuryer Warszawski, 24 czerwca 1884

Warszawa w ilustracji prasowej XIX wieku – Biblioteka m.st. Warszawy, Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego, Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa