Żydzi na Siekierkach
Stałych mieszkańców pochodzenia żydowskiego było niewielu. Siekierczanie najlepiej pamiętają szewca Berka, który z żoną i trojgiem dzieci: Kaimkiem, Salkiem i Manią, mieszkał przy ulicy Polskiej i naprawiał buty. Niektórzy mówią też, że wielu siekierczan ukrywało Żydów. Jedna z mieszkanek opowiada:
– U nas w domu była przechowywana młoda Żydówka z dzieckiem. Tapeta w tym pokoju była w drobne kwiaty. Ona siedziała u nas całą zimę. Liczyła kwiaty. Mama opowiadała, że dla tej kobiety największą tragedią był smutek i samotność. Nie miała wyjścia, aby przeżyć, musiała w tym zamkniętym pomieszczeniu siedzieć. Na wiosnę wyszła, ale nie wiem, jakie były jej dalsze losy.
Dość znana jest także historia żydowskiego chłopca, który w czasie II wojny światowej znalazł się na Siekierkach. Prawdopodobnie uciekł z getta i pomieszkiwał na osiedlu kilka tygodni. Został ochrzczony przed dwie siekierkowskie kobiety, panie Kolańską i Rybarczykową, które chciały go uratować przed zagładą. Niestety bezskutecznie. Chłopiec został złapany przez dowódcę niemieckiego wojska stacjonującego w szkole podstawowej na Siekierkach.
Przed II wojną światową na jesieni warszawscy Żydzi bardzo często podnajmowali sady na Siekierkach i tam stawiali swoje szałasy, mieszkali w nich i jedli.
„Przez siedem dni będziecie mieszkać w szałasach, aby pokolenia wasze wiedziały, że w szałasach kazałem mieszkać synom izraelskim, gdy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej” – głosi Tora.
Szałasy do dziś używane są podczas żydowskiego święta Kuczek (zwanego też świętem Szałasów, świętem Sukkot), obchodzonego na pamiątkę 40-letniej wędrówki Żydów przez pustynię do Ziemi Obiecanej.