CZARODZIEJSKI ZAKRĘT
Hania i Kubuś lubią ten moment, gdy wiosenne słońce zaczyna mocniej przygrzewać, a Mama któregoś poranka budzi ich i mówi:
– Wstawajcie szybciutko! Myjcie ząbki, oczka, buźki i rączki! A potem biegnijcie do kuchni zjeść śniadanko i ruszamy. Czas wybrać się na działkę, aby sprawdzić jak się sprawy mają w ogródku dziadków, po zimie.
I wtedy po śniadaniu, całą rodziną pakują się do samochodu, jadą po babcię Helę i dziadka Misia, a potem wszyscy razem ruszają na Siekierki, ciekawi tego co tam zastaną. Nawet Mela rozleniwiona ciągłym zimowym podsypianiem, radośnie merdając ogonem, wskakuje do auta i pilnuje drogi wesoło szczekając na „czarodziejskim” zakręcie w ulicę Bartycką. Tak czarodziejskim, bo tutaj zaczyna się inny świat… Jeszcze tylko trzeba minąć sklep, nowe osiedla, parę przejść dla pieszych i już widać trzy „smaczne” uliczki, jak mówi zwykle tata przejeżdżając obok ulicy Figowej, Daktylowej i Cytrynowej.
Wszyscy w samochodzie snują swoje wyobrażenia: że na pewno wierzby wypuściły już pierwsze bazie, że krokusy i przebiśniegi pokazały już swoje nieśmiałe kwiatki, że znowu ziemia pachnie wiosną, a ptaki zaczynają swoje wiosenne śpiewy, i że słoneczko grzeje coraz bardziej i dnie są coraz dłuższe… i tak, nie wiadomo, kiedy ich wesoły samochód mija kaplicę z ulubionym placem zabaw Hani i Kubusia, potem strzeliste Sanktuarium. Teraz tata jeszcze tylko skręca mocno w lewo pod Trasą Siekierkowską i już za chwilę wszyscy, całą ekipą podjeżdżają pod starą, zieloną bramę rodzinnych ogrodów działkowych.
Słychać szczęk otwieranej przez tatę kłódki i brama staje otworem.
– Droga wolna! – uroczyście mówi tata.
Mela wyskakuje pierwsza z samochodu. Biega, węszy i radośnie poszczekuje. Kubuś i Hania już biegną znanymi ścieżkami. Liczą kolejne mijane ogródki sąsiadów: jeden, dwa, trzy… wiedzą, że działka numer 7, to działka babci Heli i dziadka Misia, i wiedzą, że jak zrobi się ciepło, to jak co roku przyjadą tu na wakacje…
Taaak, wakacje u dziadków w ogródku! Cudowny czas, gdy wszystko kwitnie, śpiewa, jest jasne, kolorowe, ciepłe i pachnące…. I można spać tak długo jak śnią się sny, bo nie trzeba wstawać raniutko, spiesząc się, aby zdążyć na czas do przedszkola, do szkoły, do pracy. I jest pyszne jedzenie gotowane przez babcię, takie inne niż w domu, z rabarbarem, poziomkami, jagodami, wiśniami i czereśniami. I są wyprawy z dziadkiem nad Wisłę, do Fortu Augustówka i do tajemniczych miejsc, których jak mówi dziadek „nie ma, ale są, bo ludzie o nich nie zapominają”. I jeszcze jest jazda na rowerze wzdłuż wału przeciwpowodziowego hen, hen przed siebie albo do mostu Siekierkowskiego albo do Stacji pomp, i budowanie szałasu, i zabawy w domku na drzewie, i dzikie tańce w strugach ciepłego letniego deszczu, albo bieganie po mokrej trawie, gdy woda z węża ogrodowego tryska w górę jak fontanna, a potem rysowanie tęczy, kolorowych zwierzaków i dziwacznych pojazdów, super latających stworów, lepienie zamku z piasku, i oczywiście wieczorne czytanie bajek w hamaku, a wcześniej picie najpyszniejszego kakao na całym świecie… i czas nie wiadomo kiedy mija. A świat jest pełen przygód, zabaw i wszystkiego co w trakcie roku, w domu, jest niemożliwe… Czasem, zwykle w piątek popołudniu, przyjeżdżają rodzice i robi się jeszcze fajniej. Wspólne gry, spacery i wyprawy tam, gdzie coś się zmieniło lub nowego powstało na Siekierkach. I wtedy Hania i Kubuś opowiadają tacie i mamie o swoich letnich przygodach, sekretach i odkryciach. Pokazują swoje wakacyjne skarby. A mama przytula ich bez końca, stęskniona. A tata poważnie pyta, gdzie byli, co widzieli i co planują robić w najbliższych dniach. A do tego nie raz nie dwa, Kubuś z tatą i dziadkiem, jako ekipa remontowo–budowlana coś naprawiają, poprawiają i usprawniają, a ekipa Hani z mamą i babcią pielęgnują rabatki, zbierają owoce, robią kompoty i pieką letnie ciasteczka, takie palce lizać. A czasem składy ekip się mieszają i jest wiele śmiechu i zabawy…
Aż któregoś razu rodzice po przyjeździe na działkę mówią, że idzie jesień i czas wracać do domu. Ale to dzieje się, na szczęście, dopiero wtedy gdy noce robią się zimniejsze i słońce zaczyna wcześniej chować się za drzewami, i nie jest już tak gorąco, i coraz więcej żółtych, suchych liści szeleści pod nogami. Wtedy babcia mówi do dziadka: „Misiu kolejne lato za nami” patrząc w dal. Wówczas zaczynają się przygotowania do odwrotu. Każdy coś zbiera, zwija, układa i pakuje. Tata z mamą pomagają dziadkom przygotować ogród do zimy i chowają cały działkowy sprzęt do komórki na narzędzia, zabezpieczają meble ogrodowe, zwijają hamak i trampolinę, a Kubuś z Hanią zbierają swoje książeczki, gry i zabawki, a potem układają je do specjalnych pudełek, tak aby było im wygodnie poczekać do następnego lata.
No tak, ale teraz jest wiosna i trwa pierwsza wizyta całej rodziny na działce. Babcia Hela cieszy się, że drzewka i krzaczki owocowe mają się dobrze, a dziadek Misio już wie, że trzeba będzie tego lata naprawić furtkę, bo zamek lekko się zacina i strasznie skrzypią zawiasy. Mama z tatą rozglądają się dookoła i widać, że cieszy ich widok jeszcze trochę szarego, zmęczonego zimą ogrodu, ale już widzą, to tu to tam, pierwsze wychylające się łebki fioletowych i żółtych krokusów, z budzącej się do życia trawy.
Mela biega jak szalona. Wpada na działkę, jakby sprawdzała czy wszyscy są, a potem biegnie na ścieżkę i gania od furtki do furtki, żeby zbadać swoim psim nosem, co wydarzyło się tutaj zimą, jakie zwierzaki tędy przechodziły, może coś dobrego do jedzenia gdzieś tutaj zakopały… Sprawdza i zostawia swój zapach, żeby wszyscy dzicy mieszkańcy działek wiedzieli, że ona tu znowu przyjechała i to jest jej teren, i że latem z Hanią, Kubusiem, babcią Helą i dziadkiem Misiem, będą tutaj gospodarzyć przez kilka wakacyjnych miesięcy, każdego dnia, od rana do nocy.
