Wędki

Fot. z archiwum Wandy Piętki

Krystyna i Jan Piętkowie – rodzice z dziećmi Wandą i Leonardem

Życie toczyło się nad Wisłą. Mama Krystyna była piaskarką w siekierkowskiej spółdzielni Piaskarz. Tata Jan Piętka przychodził z pracy, brał wędkę i szedł nad wodę. Czasem wstawał o 3.00 rano i szedł ponownie. Jak sobie założył, tak robił. I – co ważne w przypadku wędkarza – nie był pazerny. Często zarzucał trzy razy i nawet jeśli ryby brały, szedł do domu. I – co też ważne – wiedział, co to przykosy i główki. W 1948 roku złowił największego suma w historii siekierkowskiego wędkarstwa: 175 cm długości i 45 kg wagi.

Fot. Artur Pawłowski

Wanda z domu Piętka i Tadeusz Grzelcowie

Życie toczyło się nad Wisłą. Rapy, sandacze, płotki i klenie. – Musiałam odziedziczyć coś po tacie – wspomina pani Wanda – bo nawet jak z mężem chodziłam łowić nad Wisłę, to mnie ryby brały, a chłopakom nie, choć łowiłam tak jak w młodości – na kartofle i chleb.