
Stanisława i Jan Grzelcowie
Ściana jest ta sama, dom i to duże okno. Na ławeczce oni oboje. – Jak przychodziły wieczory i jak dzieci były w domu, to graliśmy w loteryjkę, a jak gdzieś poszły, to z mężem w karty – wspomina pani Stanisława. – Ja bardzo lubiłam czytać i mogłam tylko to robić właściwie, ale żeby być razem z nimi to grałam w te karty. On też czytał, ale bardzo szybko. Zajrzał na początek, do środka i na koniec. Mówił, że już wszystko wie i teraz może mi opowiedzieć.
Fot. z archiwum mamy Stanisławy i dzieci:
Bożeny, Janusza i Tadeusza Grzelców
—

Janusz i Tadeusz Grzelcowie z mamą Stanisławą i siostrą Bożeną Kordasz
Ściana jest ta sama, dom i to duże okno. – Wszystko tata sam robił – wspomina pan Tadeusz. – Wiele elementów jeszcze dzisiaj się zachowało. Ale są też i nowe. Na przykład ten beton, na którym stoimy, jest z 1969 roku. Nawet jeszcze jest data. Wylany był z okazji mojego ślubu z żoną Wandą.
Fot. Artur Pawłowski
