Opowiadanie 2

POWSTAŁA SPÓŁDZIELNIA „ELSAM”?

Henryk Lewandowski

Pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku – jako pracownik Zakładu Prakseologii Polskiej Akademii Nauk – prowadziłem w Najwyższej Izbie Kontroli kursy zastosowań informatyki w badaniach kontrolnych. Lektorem języka angielskiego na tych kursach był Krzysztof Przybylski. Współpracowałem z Krzysztofem opracowując program wykorzystania audiowizualnych laboratoriów do nauki różnych fragmentów wiedzy pamięciowej. Miejscem spotkań kilkuosobowej grupy zainteresowanej tą sprawą był pokój wynajęty w mieszkaniu Pana Szczepana Kamińskiego przy ul. Grażyny w Warszawie.

Któregoś popołudnia Pan Szczepan wrócił do domu w radosnym nastroju z niewielkim lnianym woreczkiem pełnym monet i pochwalił się, że w takiej postaci otrzymał wypłatę od proboszcza kościoła budowanego w Zielonce Bankowej koło Rembertowa (według projektu i pod nadzorem Michała Sandowicza). Wypłata ważyła około dwóch kilogramów aluminiowych złotówek. Poza woreczkiem z monetami miał ze sobą także reklamówkę z kilkoma butelkami piwa. Popijając, słuchaliśmy Pana Szczepana, jak pomstował na panujące w Polsce przepisy, uniemożliwiające zdolnym inżynierom przebić się z pomysłami, które mogą radykalnie zmienić sytuację w budownictwie mieszkaniowym.

Tego dnia po raz pierwszy dowiedziałem się o Michale Sandowiczu i jego nowatorskiej metodzie budowania domów z wykorzystaniem uniwersalnego elementu z siatkobetonu. System ELSA nie interesował ówczesnych przedsiębiorstw budowlanych, bo był za tani !!! Wycenę prac w budownictwie (od projektu do protokołu odbioru budynku) dokonywało się w tamtych czasach poprzez procentowe „narzuty” na cenę materiałów budowlanych; czyli im były droższe, tym więcej zarabiali uczestnicy procesu inwestycyjnego.

Zaniepokoił mnie ten kolejny absurd naszej ówczesnej rzeczywistości, tym bardziej, że kilka dni wcześniej zakładałem mojemu synowi książeczkę mieszkaniową, wpisując Go tym samym w dwudziestoletnią kolejkę oczekujących na mieszkanie spółdzielcze. Poprosiłem Pana Szczepana o numer telefonu Michała Sandowicza.

Na spotkanie z Michałem pojechałem do Klubu mieszczącego się w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej. Opowiedział mi o różnych zastosowaniach siatkobetonu i o systemie ELSA. Dość sceptycznie podchodził do szansy zorganizowania zespołu osób chętnych do podjęcia wysiłku sprawdzenia tego systemu w praktyce, ponieważ – jak szczerze uprzedzał – eksperyment jest zwykle droższy od stosowania sposobów i materiałów tradycyjnych. Postanowiłem jednak zorientować się, jak moi koledzy zareagują na pomysł budowy domów z wykorzystaniem siatkobetonu.

Pierwszy zainteresował się sprawą Henryk Smętkowski (pracownik politechnicznego Instytutu Elektroniki), którego miałem zaszczyt poznać kilku lat wcześniej. Kawalerka na osiedlu przy ul. Granicznej nie mogła satysfakcjonować bardzo aktywnego i twórczego inżyniera, który bez pracowni wypełnionej specjalistyczną aparaturą, dostępną o każdej  porze dnia i nocy, czuł się niezbyt komfortowo. Prowadził wówczas pierwsze badania nad własną konstrukcją wykrywacza metali (dzisiaj jest to kultowy w Polsce produkt, wykorzystywany nie tylko przez „poszukiwaczy skarbów”).

Drugim zainteresowanym był Andrzej Olearski, absolwent Politechniki, pracownik handlu zagranicznego, z którym miałem okazję współpracować w Komendzie Chorągwi Mazowieckiej ZHP na początku lat sześćdziesiątych.

Poinformowałem Michała o pierwszych, pozytywnych reakcjach na propozycję eksperymentalnego budowania domów. On także wymienił kilka osób zainteresowanych naszą inicjatywą. Umówiliśmy się, że do intensywnych działań przystąpię po powrocie z Bułgarii, dokąd w listopadzie 1979 roku wyjeżdżałem służbowo na trzy miesiące.

Po powrocie pierwszy kontakt z Michałem był dla mnie prawdziwym szokiem.

Okazało się bowiem, że Pan Michał Sandowicz stał się aktywnym działaczem nowej spółdzielni o nazwie „Idealne Mieszkanie”, która właśnie powstawała w Politechnice Warszawskiej i miała zrzeszać wyłącznie pracowników Politechniki. Na szczęście nieustająca perswazja oraz brak pewności, czy uda się w tej nowej spółdzielni sprawdzić technologię siatkobetonową – przekonały Michała do realizacji naszego pierwotnego planu.

W małym mieszkanku Andrzeja Olearskiego przy ul. Orlej w Warszawie odbyliśmy długie spotkanie z Michałem, który tym razem dokładniej opowiedział o swoim systemie np. że można elementy ELSA wykonać na placu budowy, że szkielet nośny budynku oraz stropy z elementów siatkobetonowych można zmontować bez ciężkiego sprzętu budowlanego itp.

Spotkanie zakończyło się w optymistycznym nastroju. Postanowiliśmy zorganizować Spółdzielnię Budowy Domów Siatkobetonowych z programem budowy eksperymentalnego osiedla na 12 – 20 domów.

Pod koniec roku 1980 postanowiłem sformalizować nasze działania i wraz z kolegami Smętkowskim i Olearskim wystąpiliśmy do Wydziału Doświadczalnego Siatkobetonu PW z pisemną propozycją podjęcia próby sprawdzenia w praktyce systemu ELSA …ale pod warunkiem przystąpienia do organizowanej Spółdzielni zarówno Autora systemu, jak i kilku Jego współpracowników, którzy gotowi są swoim udziałem gwarantować bezpieczeństwo i niezawodność nowej technologii. W marcu 1981 roku Michał Sandowicz oficjalnie zgodził się na podjęcie eksperymentu, zaakceptował nasze warunki i wstępnie rekomendował do zespołu Zygmunta Michnowskiego, Stanisława Kamińskiego oraz Zdzisława Woźniaka. Od tego czasu działaliśmy oficjalnie w siedzibie Wydziału Siatkobetonu przy ulicy Warskiego w Warszawie.

28 kwietnia 1981 r. mieliśmy pierwsze zebranie organizacyjne grupy założycielskiej, która powiększyła się o Mieczysława Pryszanowa i Henryka Kubiaka.

Rozpoczęliśmy intensywne przygotowania niezbędnej dokumentacji (Program, Statut, wnioski o stosowne uchwały Stołecznego i Centralnego Związku Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego na temat celowości założenia Spółdzielni itp.). Wiele czasu zajęło także zapewnienie organizowanej Spółdzielni takich niezbędnych „drobiazgów”, jak numer statystyczny GUS, konto bankowe, regulaminy wewnętrzne, a także logo, stemple, papier  firmowy itp, (które dzisiaj nie sprawiają żadnego problemu, a w tamtych czasach wymagały spełnienia licznych formalnych procedur, ze zgodą cenzury włącznie).

Oficjalne poszukiwanie terenu rozpoczęliśmy od rozmów z poszczególnymi Urzędami Dzielnicowymi Warszawy. Korzystaliśmy też z ogłoszeń prasowych i osobistej penetracji różnych warszawskich dzielnic i podwarszawskich miejscowości (na „linii otwockiej” oraz w Milanówku, Leśnej Podkowie i Nadarzynie).

Po szeregu bezskutecznych wizytach i rozmowach doszło dnia 7 maja 1981 roku (z inicjatywy Stanisława Kamińskiego) do spotkania z ówczesnym Prezydentem Warszawy Jerzym Majewskim, który zaakceptował nasz doświadczalny program. Dostrzegł w nim szansę uporządkowania wielu zaniedbanych fragmentów miasta (poprzez rozpowszechnienie naszych doświadczeń) i objął patronatem naszą inicjatywę. Według Prezydenta najlepszą lokalizacją dla doświadczalnego osiedla były okolice Stałej Wystawy Budownictwa BUDEXPO przy ulicy Bartyckiej. Osiedle nasze, jako przykład nowych metod budowania domów, miało być przedłużeniem istniejącej ekspozycji.

Dnia 16 czerwca 1981 roku odbyło się Zebranie Założycielskie Spółdzielni Budowy Domów Siatkobetonowych ELSAM. W zebraniu uczestniczyli (wymieniam w porządku alfabetycznym): Stanisław Kamiński, Ryszard Kowalski, Henryk Kubiak, Henryk Lewandowski, Zygmunt Michnowski, Andrzej Olearski, Leon Podlasiński, Mieczysław Pryszanow, Michał Sandowicz, Henryk Smętkowski oraz Zdzisław Woźniak.

Dokonaliśmy wyboru Zarządu w składzie: Henryk Lewandowski (Prezes), Ryszard Kowalski i Zygmunt Michnowski (Zastępcy Prezesa). W skład Komisji Rewizyjnej wybrani zostali: Michał Sandowicz (Przewodniczący), Andrzej Olearski (Zastępca Przewodniczącego), Mieczysław Pryszanow (Sekretarz) oraz Leon Podlasiński.

Przyjęliśmy unikalne zadania statutowe, z których najważniejsze, to:

  • wdrożenie nowych, energo- i materiało-oszczędnych technologii budowania domów, ze szczególnym uwzględnieniem lekkiej prefabrykacji siatkobetonowej;
  • szerokie rozpowszechnianie sprawdzonych na naszym osiedlu optymalnych rozwiązań konstrukcyjnych, materiałowych i organizacyjnych;
  • prowadzenie pomocniczej produkcji wybranych elementów budowlanych;
  • realizowanie budowy tak zwanym systemem gospodarczym, czyli bez angażowania firm budowlanych (z wyjątkiem tych prac, do których wykonania potrzebne są uprawnienia jak np. instalacje gazowe, czy elektryczne).

Członkowie – założyciele podpisali Statut. W ten sposób zakończone zostały wszystkie przewidziane prawem czynności, które upoważniały do złożenie w Sądzie dokumentów rejestracyjnych. Ostatecznie Spółdzielnia została zarejestrowana 15 września 1981 roku (Dział A-„RS” XIV 1510 str. 25).

Program Spółdzielni poza systemem ELSA obejmował kilka innych nowatorskich rozwiązań technologicznych: Zygmunt Michnowski stworzył sobie szansę wdrożenia autorskiego systemu MURSA-ZM, (nad którym pracował w ramach Programu Rządowego PR5), Pani Stefania Radzikowska realizowała technologię promowaną przez INWESTPROJEKT, a Teodor Zep i Stanisław Kamiński „odświeżyli” rewelacyjną, ale zapomnianą technologię TZ-K, którą wykorzystano kilkadziesiąt lat wcześniej do budowy osiedla pracowników Wojskowej Akademii Technicznej na Bemowie.

Zarząd Spółdzielni pod moim kierownictwem działał do połowy 1983 roku. W tym okresie zapewniliśmy (wraz z bardziej aktywnymi założycielami Spółdzielni i kandydatami na członków) nie tylko rejestrację Spółdzielni, ale także kredyt bankowy na sfinansowanie zaplecza budowy. Przede wszystkim jednak odkupiliśmy od Ośrodka Postępu Technicznego NOT dzierżawę wieczystą terenu, czyli zapewniliśmy wszystkie warunki niezbędne do rozpoczęcie inwestycji.

Zrezygnowałem z kierowania Zarządem Spółdzielni kiedy na teren budowy mogli wkroczyć Autorzy nowatorskich metod budowania. Prezesem Zarządu został wówczas Michał Sandowicz i kierował Spółdzielnią ELSAM do czerwca 1994 roku, kiedy z wydzielonej części Osiedla (obejmującej domy jednorodzinne) powstała Spółdzielnia „Ku Wiśle”.

Pośród najważniejszych sukcesów naszego eksperymentu mogę wymienić to, że Osiedle powstało – czyli, że można osiągnąć w zasadzie każdy cel, jeżeli działa się w grupie osób odpowiednio zmotywowanych. Wystarczy zjednoczyć wysiłki i działać w sposób zorganizowany – umiejętnie łącząc realizację celu głównego z osobistym interesem każdego członka zespołu.

Niestety, muszę także odnotować niepowodzenia. Przede wszystkim nie udało się upowszechnić naszych pozytywnych doświadczeń. Większość mieszkańców naszego Osiedla – po zbudowaniu własnych domów – nie była zainteresowana przekazywaniem wypracowanych przez nas wzorców… Nie powstały w najbliższym otoczeniu małe spółdzielnie mieszkaniowe, które mogły zmienić Siekierki w „Saską Kępę” lewobrzeżnej Warszawy.