JAK TO SIĘ STAŁO, DZIEJE SIĘ I BĘDZIE SIĘ DZIAŁO…
Wszystko zaczęło się w 2007 roku, a właściwie jeszcze wcześniej wiosną 2001 roku, kiedy Anna Michalak-Pawłowska – od przeszło 20 lat dyrektorka Domu Kultury Dorożkarnia – pierwszy raz przyjechała na Siekierki w poszukiwaniu miejsca dla teatru młodzieżowego.
„Był piękny, pogodny dzień. Jechałam z Centrum Warszawy w kierunku Mokotowa. Gdy znalazłam się na ulicy Czerniakowskiej, na wysokości szkoły sióstr Nazaretanek, skręciłam w ulicę Bartycką.
Jadąc dalej, coraz węższą ulicą, czułam jak powoli zostawiam miasto za sobą i zagłębiam się w tereny pełne łąk i zarośli z gdzie niegdzie rozrzuconymi niewielkimi domkami otoczonymi kolorowymi płotami i tonącymi w kwietnych ogródkach. Po chwili jechałam już sennie wijącymi się ulicami: Nadrzeczną, Gwintową, Gościniec, Siekierkowską… krążąc, zdawać by się mogło, w tę i z powrotem, oglądałam Siekierki. Miejsce intrygujące swoim nadwiślańskim, sielskim charakterem.
Po kilku minutach dojechałam na ulicę Kątną. To tutaj zobaczyłam mały niepozorny biały domek, którego stan był niezbitym dowodem na bezlitosny upływ czasu. Podeszłam do furtki tej starej świetlicy, która dawniej była garażem dla siekierkowskich dorożek. Spojrzałam uważnie na parterowy budynek zanurzony w cieniu dzikiego ogrodu pełnego wybujałych traw, krzewów i gałęzi kilku starych drzew oplatających i spowijających wszystko zielenią….
To był moment! I już wiedziałam, a właściwie poczułam, że jest to miejsce niezwykłe, że to jest TO miejsce.
„Stoję w samym sercu Siekierek…. gdzieś hen, prawie nad samą Wisłą, gdzieś gdzie nie dochodzi miejski gwar…. gdzie jest cisza, spokój, jakby czas się zatrzymał…” – przyszły pierwsze przemyślenia.
„Tak, nie będzie łatwo. Jest wiele do zrobienia. To nie lada wyzwanie.” – kolejne myśli kłębiły się w mojej głowie.
„Ależ tu jest wyjątkowo i niepowtarzalnie. Jaki tu jest sielski klimat.” – ruszyły emocje.
„I można byłoby zrobić tutaj to…. i jeszcze to…, a może z czasem i to!” – pomysły rodziły się jeden po drugim.
Wracając do zaparkowanego opodal samochodu przyjrzałam się jeszcze raz uważnie ulicy, którą przyjechałam, wydała mi się przyjazna i zapraszająca. Odwróciłam głowę i spojrzałam przez ramię jeszcze raz na ten mały, biały, niepozorny domek… ale tym razem w moich oczach, w mojej głowie to miejsce żyło już śmiechem, wirowało tańcem i malowało nowy czas – czas Klubu Małego Warszawiaka nazwanego Starą Dorożkarnią, która z czasem przeobraziła się w dzisiejszy Dom Kultury Dorożkarnia.”